Ruch Światło-Życie Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej

Ludzie młodzi i starzy, grubi i chudzi, oazowicze, klerycy oraz księża – wszyscy wciąż potrzebujemy odradzać się na nowo do przeżywania Eucharystii. Nie nastąpi to jednak bez pomocy Ducha Świętego. Bez Jego tchnienia liturgiczna celebracja przekształca się w nostalgię, kult w rytualizm, czytania biblijne w czyste wspomnienia i opowiadania. Dopiero tam, gdzie Duch jest obecny, tam wszystko staje się nowe. To pod Jego wpływem rzeczywistość zostaje przekształcona: udręczone ciało na krzyżu staje się chwalebnym ciałem Zmartwychwstałego, ludzkie słowo objaśnia mowę Boga, a chleb staje się ciałem Chrystusa.

Nie możemy zatem mówić o odrodzeniu się do uczestnictwa w Eucharystii, nie wspominając o Duchu Świętym. Po co w ogóle podejmujemy ten temat? Czy jako osoby animujące posługę młodzieży w czasie Eucharystii, będące po KODAL-u czy KAMUZO, znające znaczenie znaków i symboli liturgicznych, potrzebujemy odnawiać nasze przeżywanie Boskiej Liturgii? Odpowiedź zawarta jest już w pierwszym zdaniu tego artykułu. My, którzy ciągle się rozwijamy, którzy nie stoimy w miejscu, nie cofamy się, ale ciągle idziemy naprzód, często pod prąd, nie powinniśmy, a nawet nie możemy nie troszczyć się o nasz świadomy udział w liturgii. Prezesi ministrantów niekiedy nabawiają się wrzodów żołądka, próbując przeprowadzić w swoich parafiach rewolucję, w wyniku której wszystko przebiegałoby zgodnie z przepisami liturgicznymi. Często jest to jedynie zewnętrzna troska. Możemy jednak nauczyć się od nich zapału i przekształcić go w nieustanne wzywanie mocy Ducha Świętego przed każdą Eucharystią oraz po jej zakończeniu. Myślę, że ci, którzy posługują na wielkich wydarzeniach diecezjalnych, zbyt wiele czasu poświęcają na wszelkiego rodzaju próby. One też są potrzebne, ale tak mało jest w tych wszystkich przygotowaniach (albo wcale nie ma) wzywania pomocy Ducha Świętego. A przecież On nieustannie ingeruje w nasze życie, bez Niego nic nie uczynimy. Przypominają mi się słowa psalmu 143: „Naucz mnie czynić Twoją wolę, bo ty jesteś moim Bogiem. Twój dobry duch mnie prowadzi po równej ziemi”. Duch Święty pojawia się tu jako ten, który prowadzi, który jest przewodnikiem. To znak, że i my, jako oazowicze możemy zapraszać Ducha Świętego, aby był naszym przewodnikiem podczas Eucharystii, abyśmy każdego dnia coraz bardziej świadomie stawali wobec tej wielkiej tajemnicy i w niej uczestniczyli. Dopiero wtedy będziemy mogli być przewodnikami również dla innych. Bezpośrednie tłumaczenie z typicznego Mszału: „Agnus Dei, qui tollis peccata…” brzmi: „Baranku Boży, który podnosisz (‘unosisz’, w domyśle – ‘na drzewie krzyża’) grzechy”. Sprawia, że rozumiemy tekst, którym się modlimy, pełniej niż podczas rozważania polskiego: „Baranku Boży, który gładzisz…”. Są to tylko poszczególne słowa, ale łacińskie słowa wyrażają niezwykle istotną prawdę – że Bóg na drzewie krzyża unosi nasze grzechy. Możemy zaobserwować, jaka głębia kryje się w jednym zdaniu, a nawet słowie. Podobnie, kiedy kapłan wyciąga ręce nad darami eucharystycznymi, przywołując mocy Ducha Świętego, stajemy wobec wielkiej Tajemnicy. To zaledwie dwa przywołane przeze mnie momenty Eucharystii, ale jest ich, jak wiemy, o wiele więcej. Warto więc przeżywać świadomie nie tylko same słowa konsekracji, ale całą Mszę Świętą. Powinniśmy zatem odrodzić się na nowo! Odrodzić się w Duchu Świętym, wzywając nieustannie Jego mocy i obecności. Niech zatem bezpośrednim przygotowaniem do każdej Eucharystii będzie wzywanie przez nas Ducha Świętego – aby On sam odradzał nasz udział w świętej Liturgii.

ks. Damian Wierzbicki

Betfage 3 (81) Rok XVI: 2013